Prawdopodobnie najlepsza strona o historii Ziemi Wronieckiej

Podania ludowe – cz. I

Podania ludowe z Wronek i okolicy, cz. I

Kalinie i Laurze,
by kochały przeszłość
dla przyszłości


Od dawna zamierzałem podzielić się wspomnieniami na temat okoliczności, w jakich pozyskałem nieznane szerzej podania ludowe z Wronek i najbliższej okolicy. Aliści gdyby nie praca w muzeum wronieckim to pewnie nie znalazłbym na to czasu i odkładałbym na „potem”.


Zbieranie podań w moim przypadku nie obejmowało jakiś systematycznych i zaplanowanych badań terenowych, było raczej rezultatem mniej lub bardziej przypadkowych spotkań z różnymi osobami, najczęściej starszymi, które zawsze wypytywałem o znane im miejscowe legendy. Ze smutkiem muszę odnotować, że wielu osób, z którymi dane mi było się spotykać, nie ma już wśród nas. Jest to dla mnie tym bardziej duża strata, ponieważ znajomości te nierzadko przerodziły się w trwającą latami zażyłość.


Większość moich rozmówców była wyśmienitymi gawędziarzami, ale zdarzały się też osoby, które nie posiadały tego daru i wówczas musiałem po częstokroć dopytywać się o szczegóły interesujących mnie historyjek. Przy opracowywaniu przekazu zawsze starałem się trzymać relacji narratora i w żadnym razie samemu nie ingerować w treść. Niemniej w kilku przypadkach nie obeszło się bez pewnych dopowiedzeń z mojej strony. Nie mogę tu pominąć wkładu znawcy tematyki podań ludowych i jednocześnie polonisty Łukasza Bernadego z Szamotuł. Jemu to zawdzięczają ostateczny kształt opracowane przeze mnie teksty. Mam osobistą satysfakcję, że zdołałem utrwalić (czasami w „ostatniej chwili”) kilkanaście podań, które jeszcze do niedawna na naszym terenie przekazywano ustnie z pokolenia na pokolenie.


Oprócz podań ludowych, które będę tu nazywał wymiennie historyjkami, dorzucam szczyptę ciekawostek zasłyszanych w trakcie odbytych spotkań, a dotyczących różnych ludzi, miejsc i przedmiotów. Najczęściej nie mają one związku z treścią podań, ale wydaje mi się, że warte są utrwalenia na podstronie „Historia Wronek”. Tak więc będzie to coś na podobieństwo „lasu rzeczy” gromadzącego obok tekstów podań ludowych również rozmaite anegdoty.


Zebrane i opracowane przeze mnie teksty podań zostały zamieszczone w zbiorze Łukasza Bernadego zatytułowanym „Królewna na dnie studni. Podania, opowieści, baśnie i legendy ludowe powiatu szamotulskiego” i wydanym w Szamotułach w roku 2011 (pierwsze wydanie ukazało się w roku 2000). Trzy spośród dostarczonych do powyższego zbioru podań wykorzystała Sabina Jasińska w książeczce dla najmłodszych, pt. „Baśnie Ziemi Wronieckiej ilustrowane wyobraźnią dzieci”, Wronki 2015. W tym przypadku krótkie teksty podań ludowych zostały znacznie rozbudowane przez wprowadzenie dodatkowych wątków, postaci i dialogów. Obie pozycje, a zwłaszcza pierwsza z nich, powinny koniecznie trafić do domowej biblioteczki naszych milusińskich oraz pasjonatów historii, folkloru i opowieści niezwykłych.


1. Okładka zbioru Ł. Bernadego, „Królewna na dnie studni. Podania, opowieści, baśnie i legendy ludowe powiatu szamotulskiego”, Szamotuły 2011


2. Okładka książeczki S. Jasińskiej, „Baśnie Ziemi Wronieckiej ilustrowane wyobraźnią dzieci”, Wronki 2015


Trudno powiedzieć, które z podań zanotowałem najwcześniej, pomimo to, jako pierwsze przywołam historyjki opowiedziane przez p. Władysława Nowaka. Każdorazowo opisując spotkanie z inną osobą, na wstępie podaję imię i nazwisko narratora wraz z miejscem zamieszkania.


Władysław Nowak (1931-2010) z Pierwoszewa
Przed piętnastoma laty w Pierwoszewie w pobliżu gospodarstwa p. Władysława Nowaka wybudowali się moi przyjaciele Małgorzata i Leszek Lisińscy. Częstym gościem wspólnych posiadów organizowanych u Leszków był ich sąsiad zza miedzy, z którym szybko znalazłem wspólny język. Dodam, że p. Władziu był wyśmienitym bajarzem, a po kropelce wina domowej roboty snuł niezapomniane opowieści, których słuchaliśmy z uwagą często po kilka razy.


Rodzice mojego rozmówcy na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej nabyli nieopodal Pierwoszewa tzw. „poniatówkę”, czyli jedno z gospodarstw rolnych utworzonych przy parcelacji części majątku Biezdrowo. Podczas okupacji hitlerowskiej rodzinę Nowaków wyrzucono z ich gospodarstwa i wysłano na roboty do niemieckiego majątku Schenkendöbern k/Guben. Po ślubie p. Władysław Nowak przeniósł się do żony p. Łucji Koniecznej mieszkającej z rodzicami w budynku należącym do dawnego folwarku pierwoszewskiego, który do połowy lat 30. ubiegłego wieku wchodził w skład wspomnianego już majątku Biezdrowo.

3. Rodzina Nowaków przed domem w Kluczewie koło Ostroroga – siedzą (od lewej:) Marianna i Chryzostom oraz ich dzieci: Stanisław, jego żona Jadwiga z d. Bartoszak z synem Władysławem (na kolanach u matki), stoją pozostałe dzieci (od lewej, z tyłu:) Jadwiga, Władysław, Władysława, Antoni i Aniela oraz Stanisław Bartoszak, teść Stanisława. Własność M. Skrzypczak

4. Zabudowa zagrodowa jednej z biezdrowskich „poniatówek” powstałych w 1938 r. Fot. po roku 1948. Własność Z. Lisiński

5. Stanisław i Jadwiga Nowakowie z dziećmi – synem Władysławem oraz córkami (od lewej:) Marią i Gabrielą. Fotografia z okresu robót przymusowych w majątku Schenkendöbern k/Guben. Własność M. Skrzypczak

6. Nowakowie ze znajomymi przed budynkiem gospodarczym w majątku Schenkendöbern. Fotografia wysłana 22 stycznia 1945 r. do rodziny w Szamotulskim. Własność M. Skrzypczak

7. Gabriela Kęsa z d. Nowak przed budynkiem jak wyżej. Fot. z roku 2004. Własność M. Skrzypczak

8. Władysław Nowak z siostrami (od lewej:) Marią Skrzypczak i Gabrielą Kęsą przed budynkiem jak wyżej. Fot. z roku 2004 . Własność M.Skrzypczak

9. Fotografia z wesela Łucji i Władysława Nowaków na tle domu w Pierwoszewie. Fot. z 1955. Własność M. Skrzypczak


Pierwszą z poniższych historyjek o „Zapadniętym klasztorze w Pierwoszewie” usłyszał jeszcze w latach szkolnych od nauczycielki Zofii Nowakówny z Biezdrowa. Zaś podanie o „Lipie Napoleona w Krasnobrzegu” poznał w Wartosławiu. Z kolei dwa ostatnie podania związane z Ostrorogiem opowiedział mu jego ojciec Stanisław Nowak, rodem z Kluczewa. Według p. Władzia ojciec przeczytał obie historyjki w książce spisanej ręcznie a udostępnionej przez ks. dziekana Sypniewskiego z Ostroroga.


Pewne wątki przytoczonej tu „Przepowiedni o zawarciu pokoju w Ostrorogu” nawiązują do dwóch podań ujętych w tekście pt. „Obraz Św. Jakuba w Ostrorogu”, jaki opublikowała Walentyna Przybysz w broszurze „Zbiór pieśni cudownych miejsc Biezdrowa i okolicy” z 1932 r. (rzadką dziś broszurkę otrzymałem od p. Kazimiery Gnalickiej z Wróblewa). Mając na uwadze, że zanotowany przez W. Przybysz tekst jest mało znany, postanowiłem zamieścić go obok „Przepowiedni…”.


Poza wymienionymi podaniami zanotowałem także historię krzyża przydrożnego w Pierwoszewie, którą tu również przytaczam. W gospodarstwie Nowaków przechowywany był żeliwny fragment owego krzyża, który obecnie znajduje się w biezdrowskim kościele. Nigdy nie zapomnę, jak w 2002 r. p. Władysław Nowak stał przed biskupem Balcerkiem i drżącym głosem czytał spisaną przeze mnie historię jego zniszczenia. A siedem lat później w 2009 r. wspólnie z p. Majchrzakową odsłaniał w Biezdrowie tablicę poświęconą 725-leciu wsi. Myślę, że były to dla niego ważne wydarzenia.


10-11. Władysław Nowak odsłaniający tablicę upamiętniającą 725-lecie Biezdrowa w dniu 6 czerwca 2009. Fot. P. Karczmitowicz


Zapadły klasztor w Pierwoszewie

Niektórzy utrzymują, że pierwszą osadą w okolicy Wronek było Pierwoszewo. Od niepamiętnych czasów miał się tu znajdować drewniany klasztor, pełniący zarazem funkcję strażnicy granicznej. W razie najazdu obcych wojsk palono na tym miejscu ogniska, które były sygnałem ostrzegawczym dla sąsiednich strażnic, ulokowanych wzdłuż Warty. Pewnego razu ów klasztor spalił się i zapadł pod ziemię(1). Budowę nowego klasztoru przeniesiono później do pobliskich Wronek. 

1. Miejsce to po dziś dzień okoliczna ludność nazywa zamczyskiem. W rzeczywistości jest to
grodzisko wyżynne z czasów Mieszka I (datowane na okres od IX do pierwszej połowy X wieku).


Lipa Napoleona w Krasnobrzegu pod Wartosławiem
Opowiadano przed laty w Wartosławiu, że kiedy Napoleon wracał z Moskwy, miał odpoczywać w Krasnobrzegu pod wielką lipą. To stare drzewo, będące już pomnikiem przyrody, nadal rośnie i przypomina o niecodziennym zdarzeniu.


12-13. Lipa „Napoleona” w Krasnobrzegu pod Wartosławiem. Fot. P. Pojasek


14. Okolica osady Krasnobrzeg (niem. Berkrug) na mapie topograficznej „Messtischbllat” w haśle „Neubrück” z 1893 r. Krzyżykiem oznaczono lokalizację lipy „Napoleona”. Zbiory Muzeum Ziemi Wronieckiej (dalej: MZW)


15. Przeprawa promowa między Wartosławiem a Krasnobrzegiem (Tomasz Rogoziński z Wronek utrzymuje, że od strony Wartosławia w pobliżu przeprawy usytuowany jest zapomniany cmentarz żołnierzy francuskich). Fot. P. Pojasek


16. Prom pod Wartosławiem (pierwszy z prawej nauczyciel E. Gryglewski?). Fot. za: M. Seidel, „Powiat szamotulski. Podręcznik do nauki geografii dla szkół powszechnych powiatu, Szamotuły 1929, s. 65


Jak Tatarzy oblegali Ostroróg
W odległych czasach teren dzisiejszej wsi Piaskowo zajmowało otoczone murem obronnym miasto Ostroróg. W pobliżu znajdującego się tam kościoła św. Jakuba z ziemi wybijało źródełko. Woda z niego spływała do pobliskiego Jeziora Wielkiego i dawała początek Strudze Ostroroskiej. Na wyspie tegoż jeziora stał wówczas stary zamek, w którym mieszkał pan okolicznych ziem ze swym małoletnim synem.


Niespodziewanie na miasto i zamek napadli Tatarzy. Po ich zdobyciu spalili gród. Najeźdźcy uprowadzili ze sobą synka właściciela, wraz z jego opiekunem, który musiał przysiąc pod karą śmierci, że nigdy nie zdradzi malcowi, skąd pochodził.


Minęło wiele lat. Ostroróg został odbudowany, ale na obecnym miejscu. Tymczasem porwanego chłopca wychowywano na prawdziwego Tatara. Gdy dorósł, został następcą chana.


I oto pewnego dnia dzicy wojownicy powtórnie zaatakowali Ostroróg. Lud zagrożonego upadkiem miasta zorganizował procesje, które obchodziły gród z modlitwą i śpiewami. Młody władca szturmujących wojsk usłyszał obce pieśni i poczuł jakiś niepokój. Natychmiast przywołał swego sędziwego już opiekuna i zapytał:
– Powiedz mi, skąd mogę znać owe śpiewy, skoro nigdy wcześniej tu nie byłem?


Starzec nie chciał odpowiedzieć, gdyż był związany przysięgą. W końcu jednak wyjawił panu całą prawdę o jego rzeczywistym pochodzeniu. Ten zaś natychmiast kazał przerwać oblężenie i już nigdy nie najeżdżał na te ziemie.


17. Plan Ostroroga. Fot. za: M. Seidel, „Powiat szamotulski…”, s. 41


Przepowiednia o zawarciu pokoju w Ostrorogu
Powiadają, że wszystkie wojny na świecie skończą się, gdy na marmurowym stole, znajdującym się na dnie pośrodku Jeziora Wielkiego w Ostrorogu, zostanie zawarty pokój. Wydarzy się to wówczas, gdy do miasta zjedzie ze wschodu i zachodu wojsko na koniach. Wszystkie wierzchowce będą musiały wypić wodę z jeziora, ażeby ukazał się ów stół, na którym przyjezdni podpiszą prawdziwy pokój.


18. Kościół (Kap.) św. Jakuba w Piaskowie na mapie Davida Gilly’ego z roku 1803. Reprodukcja w zbiorach MZW


19. Jezioro Wielkie w Ostrorogu. Fot. za: M. Seidel, „Powiat szamotulski…”, s. 66


20. Jezioro Wielkie. Fot. P. Pojasek


Obraz Świętego Jakuba w Ostrorogu
Podanie ludu wielkopolskiego głosi, że gdy będzie wojna o wiarę, to taka zacięta stoczy się bitwa, że konie po wędzidła w krwi będą brodziły. Bitwa ta toczyć się będzie przy kościółku św. Jakuba. Może być, że Ostroróg jest tem miejscem, gdyż dawniej w Piaskowie obok miasta istniał kościół pod wezwaniem św. Jakuba, a obecnie znajduje się obraz tego św. Apostoła w wielkim ołtarzu kościoła parafialnego. Osada Piaskowo, tuż pod Ostrorogiem, dziś składa się tylko z jednej chałupy, ale dawnemi czasy była tu wieś z kościołem, w którym słynął cudami obraz św. Jakuba Większego, Apostoła. Z czasem drewniany kościół został rozebrany, a cudowny obraz przeniesiono do kościoła parafialnego w Ostrorogu, gdzie odtąd cześć odbiera.


Podanie ludowe twierdzi, że w jeziorze ostrorogskiem leży stół kamienny św. Jakuba. Dnia 25 lipca, kiedy Kościół obchodzi pamięć św. Apostoła, odbywa się wielki odpust w Ostrorogu.

Święty Jakubie, umiłowany uczniu Zbawiciela, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.


Krzyż przydrożny w Pierwoszewie (historia prawdziwa)
Krzyż w tej miejscowości stał od niepamiętnych czasów w otoczeniu bzów, po lewej stronie drogi prowadzącej z Pierwoszewa do Biezdrowa, w pobliżu dawnego folwarku, należącego do dóbr biezdrowskich. Składał się z ceglanego cokołu zwieńczonego żeliwnym krzyżem z pasyjką. Nie są znane okoliczności jego budowy ani nazwisko fundatora. Prawdopodobnie mógł on powstać w XIX wieku, o czym świadczą cechy stylowe, zachowanych po dzień dzisiejszy żeliwnych ramion. Wiadomo, że na wskazanym wyżej miejscu krzyż znajdował się w 1893 r.; poświadcza to przechowywana w muzeum wronieckim mapa topograficzna „Messtischbllat” w haśle „Neubrück” z 1893 r. Należy zakładać, że w obu przypadkach chodzi o tę samą Bożą Mękę.


Zniszczenie krzyża nastąpiło w 1940 r., kiedy w Biezdrowie sołtysem był niejaki Machula (Machule?) – rolnik pochodzenia niemieckiego, zamieszkały przed wojną w Lubowie Lewym, od grudnia 1939 r. zajmujący gospodarstwo wysiedlonego z całą rodziną Wojciecha Brzóski z Biezdrowa. Któregoś dnia Machula rozkazał pracownikom majątku w Biezdrowie – Henrykowi Musiałowi i Józefowi Lupie – zlikwidować krzyż w Pierwoszewie zaznaczając, że pozyskaną z rozbiórki cegłę chce przeznaczyć na budowę wychodka. Bogobojni Polacy nie zamierzali do tego dopuścić i po oddaleniu się sołtysa rozbili cegły na drobny gruz. Ten, gdy wrócił i zorientował się w sytuacji, w gniewie chwycił żeliwny krzyż i złamał go na dwie części. Henryk Musiał zabrał sponiewierany krzyż (jego górną część), który następnie przekazał w 1945 r. rodzinie Koniecznych – rolników z Pierwoszewa.


W 2002 r. Władysław Nowak (zięć Koniecznych), przechowywany w jego gospodarstwie fragment krzyża ofiarował do Sanktuarium Krzyża Świętego w Biezdrowie i opowiedział powyższą historię podczas Mszy św., którą sprawował z okazji wizytacji kanonicznej biskup Grzegorz Balcerek. Ocalałą pamiątkę można zobaczyć w gablocie zawieszonej w kruchcie wieżowej biezdrowskiego kościoła.


21. Ocalały fragment krzyża przydrożnego z Pierwoszewa przechowywany w Sanktuarium w Biezdrowie. Fot. R. Gehrke

cdn.

Piotr Pojasek. Wronki, luty-marzec 2016 r.


Kopiowanie, modyfikowanie, publikacja oraz dystrybucja całości lub części artykułu bez uprzedniej zgody właściciela – są zabronione.