Prawdopodobnie najlepsza strona o historii Ziemi Wronieckiej

Nikifor we Wronkach?

Nikifor we Wronkach?

Nie wiem, na ile warte jest przywiązywanie pamięci do wrażeń z okresu dzieciństwa, są one ulotne i zacierają się w szczegółach. 

Pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, w czasach bez komputerów i telewizji, bieganie po mieście było najciekawszym zajęciem dla niespełna dziesięcioletniego chłopaka. I tak pewnego letniego dnia, przechodząc obok kina, zauważyłem grupkę ludzi, w tym wiele dzieci otaczających nieznanego mi mężczyznę. Człowiek ten, o pociągłej twarzy, ubrany w marynarkę oraz kapelusz, siedział na murku, przy którym do niedawna znajdowały się gabloty informacyjne lokalnych organizacji. Pamiętam, jak na naszych oczach na zwykłym szkolnym bloku przy pomocy kredek powstawał rysunek miasteczka z wieżami kościołów, całość utrzymana w jaskrawych kolorach, w odcieniu pomarańczy. 

Powiedziałem wtedy do kolegów, iż to, co widać na rysunku, to nie są Wronki. Na co odezwał się ktoś z dorosłych: „Nie są to Wronki, bo on jest góralem”. 

Po chwili naszym zgromadzeniem zainteresował się przechodzący nieopodal milicjant, który postanowił wylegitymować przybysza. Ten ostatni zamiast dokumentu, podał mu jakąś kartkę. W momencie, kiedy wyciągał ją z marynarki, wprawne oko stróża prawa dostrzegło wystający z wewnętrznej kieszeni duży kuchenny nóż, który po wielokrotnym ostrzeniu wyglądał niczym sztylet. Na widok tego, milicjant szybkim ruchem zabrał mu narzędzie, na co nieznajomy, zareagował prośbą o zwrot przedmiotu (mówił wyjątkowo niewyraźnie). Jak twierdził, nóż służy mu do ostrzenia kredek. Ostatecznie funkcjonariusz nakazał artyście schować wszystkie kredki oraz prace do dużej skórzanej torby, po czym obaj udali się prawdopodobnie na komisariat milicji.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż, nie tak dawno miałem okazję zwiedzać Muzeum Nikifora w Krynicy Górskiej i od tego czasu nie opuszcza mnie myśl i pytanie, czy jest możliwe, że spotkany przed laty w centrum Wronek rysownik to Nikifor?

Podczas oglądania wystawy miałem przyjemność rozmawiać ze Zbigniewem Wolaninem, badającym twórczość wspomnianego artysty. Biograf powiedział, że jakkolwiek Nikifor niemal całe życie spędził w Krynicy, to w jego życiorysie miały miejsce także okresy, w których wyjeżdżał nawet na dwa lata. I nie wiadomo, gdzie w tym czasie się podziewał. Utrzymywał się wówczas z drobnych datków, które dostawał za wykonane prace. Szacuje się, że w swoim życiu mógł wykonać kilka tysięcy rysunków.

W latach pięćdziesiątych był słynny i w pewnym momencie, co jest udokumentowane, opuścił bramy rodzinnego miasta. Władze Krynicy, poszukując go, zamieściły nawet w tamtym czasie ogłoszenie w tygodniku „Przekrój” z apelem o powrót. 

Nikifor – właściwie Epifaniusz Drowniak (1895–1968) z pochodzenia był Łemkiem i niewykluczone, że w poszukiwaniu swoich rodaków, wybierał się w naprawdę dalekie podróże, czego dowodem może być chociażby praca „Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie”, znajdująca się obecnie w zasobach krynickiego muzeum. W związku z powyższym mógł przejeżdżać pociągiem przez Wronki (wiadomo, że podróżował zawsze na gapę) i być może zatrzymał się u nas na chwilę.

Sztuka Nikifora ma charakter prymitywny i bardziej niż dzieła klasyków malarstwa przypomina twórczość dzieci w wieku szkolnym, dlatego też wątpię, żeby ktoś z mieszkańców Wronek dopatrzył się w tych rysunkach wielkości i geniuszu, i co za tym idzie, zachował je do dzisiaj. Dzieła Nikifora dopiero po śmierci twórcy osiągnęły wysokie ceny i wystawiane są w galeriach w kraju i zagranicą.

Samo pytanie zaś, czy Nikifor był we Wronkach nadal pozostaje bez odpowiedzi, chociaż wiele z przytoczonych wyżej szczegółów układa się w logiczną całość i współgra z moimi wspomnieniami. 

Józef Grupiński. Wronki, marzec 2019 r.

Kopiowanie, modyfikowanie, publikacja oraz dystrybucja całości lub części artykułu bez uprzedniej zgody właściciela – są zabronione.