Prawdopodobnie najlepsza strona o historii Ziemi Wronieckiej

Kazimierz Odrobny

„Należy szukać Niemców przyjaciół” – życie i działalność Kazimierza Odrobnego (1904–1981)

Kazimierz Odrobny, bo o nim będzie mowa, urodził się 8 maja 1904 r. w miejscowości Kłodzisko w powiecie Szamotulskim w województwie poznańskim. Był synem Stanisława Odrobnego i Łucji Ławidy. Miał pięcioro rodzeństwa w tym trzy siostry: Kunegundę, Helenę i Annę oraz dwóch braci: Stanisława i Antoniego. Dzieciństwo spędził pod opieką rodziców. Po ukończeniu szkoły średniej w połowie lat 20-tych zainteresowała go działalność społeczno-polityczna. To wówczas po raz pierwszy uwagę zwrócił w stronę Stronnictwa Narodowego (dalej: SN). W 1925 r. zaangażował się w działalność rejonowych struktur endecji w Szamotułach a rok później w Poznaniu złożył przed organami okręgowymi przyrzeczenie przynależności do stronnictwa. W międzyczasie rozpoczął studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu. Niestety o jego działalności politycznej w okresie międzywojennym niewiele wiadomo. Z informacji źródłowych wynika, że był delegatem, instruktorem i sekretarzem Zarządu Okręgowego w Związku Zawodowym „Praca Polska” i organizował odczyty w rejonowych strukturach SN-u na terenie całego kraju. Cechowała go niezwykła aktywność i zaangażowanie w pracę związku. Niezależnie od pracy społeczno-politycznej aktywnie działał w korporacji akademickiej K! Gedania Posnaniensis, której był współzałożycielem i oldermanem w latach 1935–1937. Według wszelkich przypuszczeń nigdy nie ukończył rozpoczętych studiów wyższych, natomiast cechowała go ponadprzeciętna znajomość języków obcych, która pomogła mu przetrwać II wojnę światową.

Po wybuchu wojny zdecydował się pozostać w okupowanym kraju. Nie wiadomo czy brał udział w wojnie obronnej Polski. Po okrzepnięciu działań wojennych zaangażował się w konspiracyjne struktury SN-u na terenie Wielkopolski. W dość krótkim czasie został aresztowany przez Niemców i osadzony Forcie VII na terenie miasta Poznania. Podczas pobytu w więzieniu był często przewożony na przesłuchania do siedziby Gestapo. W 1940 r. podczas jednego z transportów udało mu się uciec. Ponownie zgłosił się do struktur konspiracyjnych SN-u. Otrzymał wówczas zadanie łącznikowania tzw. „Trzech” (A. Bnińskiego, S. Piotrowskiego i ks. prał. J. Prądzyńskiego). Ponieważ niedługo później Gestapo wpadło na trop całej siatki łączników w tym Odrobnego ponownie trafił do więzienia. W kwietniu 1940 r. został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau (nr obozowy 5334), gdzie przebywał około trzydziestu dni. Z początkiem czerwca 1940 r. znalazł się w grupie więźniów deportowanych na teren obozu koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen I. Tam otrzymał kolejne numery obozowe 6742 [4267] i 45553. Na terenie obozu w Gusen trafił do bloku nr 17 a z końcem 1944 r. został przeniesiony przez administrację obozową do bloku nr 2. Przez blisko pięcioletni okres, który spędził w niemieckim obozie, na wielu płaszczyznach podejmował walkę z terrorem, zmęczeniem i chorobą (przeżył w obozie tyfus). Wykorzystywał przy tym swoją wiedzę i umiejętności, aby przetrwać jak sam podkreślał – „obozowe piekło”. W obozie z racji przedwojennych zainteresowań oraz znajomości kilku języków obcych występował w roli obozowego tłumacza. We wspomnieniach pisał: „Z uwagi na znajomość języków obcych, musiałem występować często jako tłumacz i przy spełnianiu tego zadania nawet siepacze SS-mani zazdrościli mi, że potrafię tłumaczyć prawie w 17-tu językach i narzeczach. Ale to nie zwalniało mnie, abym nie był torturowany”. W okresie niewoli był świadkiem wielu zbrodni dokonywanych za drutami obozu Gusen: topienie ludzi (więźniów) w kloakach, mordowania starców przez SS-manów i Hitlerjugend (chłopaki po 14–15 lat), topienie więźniów w beczkach w umywalni, mordowania Żydów, gazowania całych grup a także wstrzykiwania więźniom i inwalidom fenolu.

Od 1943 r. był tłumaczem w wydziale politycznym obozu Mauthausen a następnie Komendy Głównej Policji w Linzu. Wykorzystywali go również w charakterze tłumacza w podczas procesów sądowych w Linzu. Wykorzystując swoją pozycję, starał się pomagać współwięźniom i aresztowanym tłumacząc podczas procesów w taki sposób, aby uchronić ich przed najwyższym wymiarem kary. Z czasem zaangażował się na terenie obozu w organizowanie większych racji żywnościowych dla Polaków, Francuzów oraz Serbów. Od 1943 r. zajmował się w obozie tajnym nauczaniem języków obcych (przede wszystkim francuskiego) a także uczył kolegów/współwięźniów przedmiotów z klas gimnazjalnych. W bloku nr 2 doczekał wyzwolenia. W ocenie i wspomnieniach współwięźniów pozostawał postacią niezłomną, która nigdy nie uległa niemieckiemu terrorowi. On sam wspominał, że miał wiele okazji, aby ratować współkolegów-więźniów, którym służył jako obozowy tłumacz.

Z chwilą wyzwolenia Kazimierz Odrobny opuścił obóz i wyjechał w kierunku Holandii. Nigdy jednak tam nie dotarł. Na dłużej zatrzymał się w brytyjskiej strefie okupacyjnej Niemiec, gdzie władze administracyjne skierowały go wraz z innymi do obozu dla dipisów w Köln-Mülheim. Szybko wrósł w środowisko. W obozie zaangażował się w działalność i rozwój szkolnictwa polskich dipisów. Na terenie tego obozu poznał swoją przyszłą żonę Zofię Ogonowską (1917–1960). Połączyła ich wspólna pasja do edukacji polskich dzieci. Z chwilą powstania polskiej placówki oświatowej dla dipisów na terenie obozu Köln-Mülheim zaangażował się w działalność i rozwój polskiej szkoły. Prowadził w niej zajęcia z języka angielskiego. Jeszcze w czerwcu 1946 r. gremium nauczycieli wybrało go na dyrektora po ustąpieniu ze stanowiska Wacława Dudzińskiego. Z początkiem października 1946 r. Odrobny rozpoczął proces przeniesienia polskiej szkoły z obozu w Köln-Mülheim na teren miasta Lippstadt, gdzie Polski Okręg Szkolny otrzymał od władz okupacyjnych budynek po dawnym niemieckim gimnazjum. Po przenosinach do nowej siedziby kontynuował pracę nauczyciela – był również dyrektorem nowopowstałego Polskiego Ośrodka Szkolnego na terenie miasta. Przez blisko rok pełnił tą funkcję aż do jej likwidacji w 1947 r. przez władze Komitetu dla Spraw Szkolnych i Oświatowych przy Zjednoczeniu Polskim w Niemczech. Niemniej grono nauczycieli nadal ceniło jego pracę i nieformalnie traktowało jako swojego dyrektora i przedstawiciela. Niezależnie od obowiązków szkolnych zajął się również szeroką działalnością wydawniczą podręczników i książek szkolnych dla polskich dipisów. Kontynuował tę pracę przez większy okres swojego życia. Pracował również jako korespondent zagraniczny w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec i zajmował się tłumaczeniem różnych dokumentów.

Jeszcze w 1946 r. zaangażował się na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej w działalność Polskiego Związku byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Otrzymał stanowisko przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej. Sam również staną przed okręgową komisją weryfikacyjną w Getyndze, która przyznała mu statusu byłego więźnia. Z chwilą powstania Zjednoczenia Polskiego w Niemczech wszedł do struktur ścisłego kierownictwa centralnej organizacji polskich dipisów. W Zjednoczeniu Polskim pełnił funkcję wiceprezesa zarządu.

Wojna nie zmieniła jego poglądów politycznych. W lipcu 1948 r. (prawdopodobnie miało to miejsce wcześniej) zaangażował się w tworzenie emigracyjnych struktur SN-u na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec, aby kontynuować przerwaną działalność polityczną. W latach 1949–1950 był przewodniczącym Komitetu Strefowego SN-u na terenie dawnej brytyjskiej strefy okupacyjnej. Z czasem nawiązał kontakty z Kazimierzem Tychotą oraz środowiskiem przedwojennych działaczy endecji. Aktywność polityczna Odrobnego zbiegła się również w czasie z początkiem rozmów amerykańsko-brytyjsko-polskich ws. działalności wywiadowczej Rady Politycznej, która pełniła rolę centrali SN-u na terenie Zachodnich Niemiec. Jej działalność wywiadowcza za żelazną kurtyną przede wszystkim w Polsce jest dzisiaj szerzej znana jako tzw. afera „Bergu”. Wszystko na to wskazuje, że Odrobny był w tą działalność zaangażowany. Wszedł w struktury ośrodka wywiadowczego „Północ”, który miał swoją siedzibę na terenie Oerlinghausen oraz Quackenbrück. Wówczas kierował nim jego przyjaciel Kazimierz Tychota. Nie pełnił w nim jednak pierwszoplanowej roli, dlatego po jej zdekonspirowaniu udało mu się uniknąć wszelkich podejrzeń o prowadzenie działalności polityczno-wywiadowczej. Na tej fali pozyskał do struktur wielu nowych członków endecji w tym m.in. Andrzeja Dalkowskiego ps. „Jędrek”.

W międzyczasie z końcem 1949 r. ożenił się ze swoją wybranką Zofią Ogonowską. Prawdopodobnie był to dla niego impuls, który przyczynił się do zmiany miejsca zamieszkania. Z obozu w Lippstad przy Kolpingstrasse 8 (DP Camp AR419) przeniósł się do nowo wybudowanego przez władze Nadrenii Północnej-Westfalii osiedla dla uchodźców politycznych w Velbert przy Höferstrasse 58. Według niektórych źródeł Kazimierz zamieszkiwał w latach 1949–1950 na terenie Oerlinghausen oraz na terenie obozu Höxter. Wraz z żoną planowali opuścić RFN. Obydwoje zamierzali wyjechać do krajów uznających Rząd Polski na Uchodźstwie w Londynie. Dodatkowo Kazimierz dopuszczał możliwość dalszej emigracji do Hiszpanii lub Ameryki Południowej. Niestety tych planów nie udało się im zrealizować. Całe swoje życie związali z RFN.

Kazimierz Odrobny był jednym z wielu aktywnych działaczy społeczno-politycznych w środowisku polskich dipisów a później polskich uchodźców na terenie byłej brytyjskiej strefy okupacyjnej. Po powstaniu RFN nadal angażował się w wiele inicjatyw i przedsięwzięć organizacyjnych w tym w działalność Komitetu Organizacyjnego Zjednoczenia Polskich Uchodźców (ZPU), którego inicjatorem był Komitet Wykonawczy Zjednoczenia Polskiego Uchodźstwa Wojennego w Brukseli (ZPUW). W dniach 28-30 lipca 1951 r. wziął udział w zebraniu konstytucyjnym ZPU w Höxter. Został również uhonorowany jako członek-założyciel nowej organizacji co podkreślano w statucie ZPU. Podczas pierwszego zebrania Rady Odrobny został wiceprzewodniczącym zarządu głównego. Od tamtej chwili związał się na wiele lat z działalnością polskich uchodźców i problemami organizacyjnymi ZPU. Jego głównym zadaniem w zarządzie głównym była kontrola spraw i funkcjonowanie szkolnictwa polskich uchodźców, ponieważ miał w tym względzie bodaj największe doświadczenie oraz wywodził się z kręgu Centralnego Komitetu dla Spraw Szkolnych przy Zjednoczeniu Polskim. Zajmował się również sprawami o odszkodowania wojenne dla Polaków, które ostatecznie pochłonęły go na długie lata.

Niezależnie od tego włączał się aktywnie w budowanie relacji i kontaktów z międzynarodowymi organizacjami uchodźców powstającymi na terenie RFN. Dodatkowo prezes dr inż. Bolesław Zawalicz-Mowiński przydzielił mu obowiązki wynikające z jego aktywności w zarządzie głównym ZPU w tym reprezentowanie prezesa na terenie Okręgów I i II ZPU a także nadzór wraz z Witoldem Szwabowiczem – sekretarzem zarządu głównego, nad sprawami finansowymi organizacji. Niezależnie od tych obowiązków Odrobny nadal prowadził lekcje dzieci polskich uchodźców tyle, że z mniejszą intensywnością. Nadzór nad polskim szkolnictwem w Niemczech dał mu możliwość edukowania tego środowiska oraz wytyczania nowych kierunków w szkolnictwie polskich uchodźców, które uwzględniało przede wszystkim edukację patriotyczną.

W każdej chwili, gdy tylko mógł, starał się pomagać potrzebującym, przyjmując często więcej niż mógł udźwignąć. Kiedy w 1953 r. zabrakło prezesa Zawalicz-Mowińskiego, przejął na siebie ciężar prowadzenia organizacji. Przez blisko rok wypełniał jednocześnie obowiązki prezesa i wiceprezesa zarządu głównego. Dopiero podczas III Rady ZPU w 1954 r. delegaci wybrali go prezesem zarządu głównego. Od tamtego momentu na blisko 30 lat przejął stery organizacji. Tym samym zaczął wcielać w życie własne pomysły na scentralizowanie wszelkich przejawów działalności polskich uchodźców w RFN pod auspicjami ZPU.

Bardzo często rozmyślał nad sytuacją, w jakiej znaleźli się polscy uchodźcy w RFN. Ubolewał nad ich porywczością i bezrefleksyjnością w sprawach odszkodowań wojennych dla byłych więźniów, ograniczonym myśleniem tych, którzy uważali, że wszystko im się należy, nie zważając na obowiązujące przepisy prawa niemieckiego. Był jak „ojciec”, któremu drogi był los polskich uchodźców. Spoglądał jednak na losy tego środowiska bardzo racjonalnie i starał się dostosować swoją aktywność do możliwości, jakie dawało niemieckie prawo. Budziło to wiele negatywnych emocji ze strony środowiska. On jednak wiele ataków ad personam chował w sobie. Często w kuluarach żalił się na sposób myślenia rodaków w RFN. W jednym z listów, który odzwierciedla jego przemyślenia na temat tego środowiska, wspominał: „Każdy pracujący na polu społecznym człowiek spotykał się na pewno kilkakrotnie z osobami, które swoje roszczenia i pretensje nie mierzą istniejącymi przepisami lecz istniejące przepisy mierzą swymi pretensjami. Są znowuż ludzie, którym się wydaje, że są prześladowani. Gdy się jednak taką osobę zapyta na czym to prześladowanie poleganie może on podać konkretnych faktów prócz zapewnień w egzaltowanej formie, że im się krzywda dzieje. Biada temu, kto nie podzieli ich zdania. Znienawidzą go, a może nawet w duchu zaliczą do swych „przeciwników”. Są również ludzie, którym się z góry mówi o ich nieuzasadnionych pretensjach – nie chcą w to wierzyć. Ale gdy przewidywania się spełniają i czynniki miarodajne pretensję odrzucą ze słusznym uzasadnieniem, zaczyna się dopatrywanie się jakiegoś ukrytego wroga, który w całej tej sprawie zaszkodził” (Niepokojące objawy, [brak daty i miejsca], s. 3 [autor: „Nemo” – list przypisywany Kazimierzowi Odrobnemu] – materiały ze zbiorów autora).

Uważał, że sytuację uchodźców w RFN może poprawić tylko jedna międzynarodowa centralna organizacja uchodźców, dlatego w drugiej połowie lat 50-tych zaangażował się w rozbudowę Centralnego Związku Cudzoziemskich Uchodźców – centralnej organizacji wszystkich reprezentacji uchodźców. Z czasem przerodziła się ona w międzynarodową konfederację organizacji uchodźczych na terenie RFN (niem. Zentralverband für Ausländische Flüchtlinge in der BRD – ZAF). Ten zabieg w szczególności miał pomóc w scentralizowaniu starań o odszkodowania wojenne od rządu w Bonn. W nowej strukturze otrzymał stanowisko sekretarza generalnego. Od tamtego czasu swoją aktywność społeczną dzielił pomiędzy ZPU a ZAF. Od tamtego momentu zaczął dzielić zaangażowanie pomiędzy dwie znaczące siły organizacyjne, które nawiązały ścisłą współpracę z mecenasem Mieczysławem Chmielewski, jednym z najważniejszych pełnomocników prawnych zajmujących się w imieniu uchodźców w RFN sprawami o odszkodowania dla byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych.

Z chwilą objęcia stanowiska prezesa w ZPU zaczął upolityczniać jej szeregi burząc tym samym wypracowany w 1951 r. konsensus polityczny. Wprowadzając do centralnych i terenowych struktur organizacji najbliższych współpracowników wywodzących się z SN-u zyskiwał jeszcze większy wpływ na kierunki działalności i obsadę personalną ZPU. Za jego sprawą w organizacji znaleźli się działacze emigracyjnych struktur SN-u, którzy kojarzeni byli z tzw. „aferą Bergu” – działalnością Ośrodka „Północ” i „Południe” Rady Politycznej w Niemczech. W dość szybkim czasie wielu z nich zajęło stanowiska we władzach centralnych ZPU w tym: sądzie, głównej komisji rewizyjnej, zarządzie głównym oraz strukturach terenowych np. w zarządach Okręgów. Na wiele lat otoczył się zaufanymi ludźmi, którzy realizowali jego politykę organizacyjną a przy okazji polityczną.

Ponieważ zaangażowanie w dwie organizacje społeczne – ZPU i ZAF, przysparzały spory bagaż obowiązków zrezygnował trwale z aktywnego udziału w polskim szkolnictwie. Ograniczył się jedynie do wizytowania szkół i wspierania starań o fundusze na dalszą działalność. W latach 50-tych udało się Odrobnemu zdobyć wsparcie finansowe dla ZPU ze środków Free Europe Citizens Service (Działu Pomocy Uchodźcom Komitetu Wolnej Europy – FECS), Radia Wolna Europa, Oddziałów Wartowniczych, Kongresu Polonii Amerykańskiej czy Polskiego Komitetu Imigracyjnego ks. Buranta. Przez cały okres prezesury współpracował blisko z kołami Związku Inwalidów Wojennych, z Kołami byłych Żołnierzy Armii Krajowej czy Radiem Wolna Europa z Monachium. Był cenionym społecznikiem w kręgach polskich uchodźców i organizacji wspierających działalność ZPU.

Przez wszystkie lata aktywności nie wzdragał się przed kontaktami z krajem. Utrzymywał stały kontakt korespondencyjny z bliższą i dalszą rodziną w Poznaniu i Katowicach, rodziną Ogonowskich i Ziębów w Przemyślu, kolegami z przedwojennych struktur SN-u na terenie Wielkopolski i Górnego Śląska a także z byłymi współwięźniami zrzeszonymi w różnych Kołach Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWiD). Bardzo często brał aktywny udział w konferencjach Polskiej Macierzy Szkolnej w Londynie, posiedzeniach Komitetów Wykonawczych SN-u w Londynie a także posiedzeniach Centralnego Komitetu byłych Więźniów Niemieckich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Wolnym Świecie.

W połowie lat 50-tych aktywność Kazimierza Odrobnego zwróciła uwagę jednostek podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych PRL w tym wywiadu i kontrwywiadu. To zainteresowanie skoncentrowało się przede wszystkim w sprawach o kryptonimach „Odrobina”, „Krewni” i „Pająki” prowadzonych od końca lat 50-tych do końca lat 60-tych przez Służbę Bezpieczeństwa PRL. W ten sposób znalazł się na „celowniku” organów bezpieczeństwa PRL, które przy tej okazji inwigilowały jego całą rodzinę w kraju w tym rodzinę żony oraz znajomych związanych z endecją. We wspomnianym okresie w jego kręgu znalazło się wiele osobowych źródeł informacji (OZI) polskiej bezpieki, które poddawały go różnym prowokacjom i sondażom. Niezależnie od powyższego z początkiem lat 60-tych uwagę na Kazimierza Odrobnego zwróciła Wojskowa Służba Wewnętrzna, niezależnie od jednostek podległych MSW PRL, która zdobywane w jego sprawie informacje przekazywała do zarządu Oddziału WSW Śląskiego Okręgu Wojskowego. Jednak ten wątek pozostaje nadal mało znany główne ze względu na ograniczony dostęp do materiałów archiwalnych. Oficjalnie organy bezpieczeństwa PRL zarówno cywilne i wojskowe przestały interesować się Kazimierzem Odrobnym w końcu lat 60-tych.

W międzyczasie we wrześniu 1960 r. po długiej chorobie zmarła Zofia Odrobna. Kazimierz bardzo mocno odczuł śmierć żony. Jego aktywność organizacyjna zaczynała słabnąć. Z czasem zupełnie przeniósł swoje zaangażowanie w sprawy uchodźców na międzynarodowe forum – ZAF, jednocześnie oddalając się od spraw związanych z funkcjonowaniem ZPU. Bardzo często spotykał się z przedstawicielami ministerstw w Bonn i rządów krajowych odpowiedzialnych za politykę wobec uchodźców a także organizował spotkania w sprawach wymagających interwencji Biura Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców w Bad Godesberg. Szczególne relacje utrzymywał z Büro für heimatlose Ausländer w Düsseldorfie, którym kierował w latach 50-tych znany niemiecki turkolog prof. Gerhard von Mende (1904-1963). Po jego śmierci Odrobny kontynuował dalsze relacje z przedstawicielem tej instytucji przede wszystkim Walterem Conradi, który wspierał dotacjami działalność zarządu głównego ZPU w tym również redakcję czasopisma „Polak”. Zainicjowane relacje z Walterem Conradi’m do dzisiaj budzą wątpliwości przede wszystkim ze względu na jego nie jasne powiązania z instytucjami wywiadowczymi w tym: amerykańskim wywiadem (CIA) oraz wywiadem i kontrwywiadem RFN (BND i BfV). Wszystko jednak na to wskazuje, że Conradi był kadrowym oficerem zachodnioniemieckiego wywiadu pracującym w tej instytucji pod przykryciem. Szczególne relacje łączyły go również z Wolfgangiem Müllerem, pracownikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który koordynował politykę Bonn wobec różnych grup uchodźców w RFN.

W latach 60-tych Kazimierz Odrobny nadal decydował o polityce personalnej ZPU. Niestety jej wymiar, mimo kręgu zaufanych osób, osłabiał działalność organizacji. Z czasem musiał zmierzyć się z najpoważniejszym kryzysem, jaki powstał w ZPU w latach 1967–1968. W jego wyniku zmuszony został do skoncentrowania uwagi na powstrzymaniu rozpadu organizacji po secesji Dominika Marcola, prezesa II Okręgu, który wraz z kilkudziesięcioma działaczami wystąpił przeciwko zarządowi głównemu a przede wszystkim przeciwko polityce prezesa ZPU. Dylematy, z jakimi wówczas musiał zmierzyć się Odrobny, uwidoczniły jego troskę o organizację – zgoda na secesję i upadek ZPU albo utrzymanie struktur organizacyjnych za cenę utraty subwencji asygnowanych przez władze w Bonn i rząd krajowy Nadrenii Północnej-Westfalii. Ostatecznie Odrobny wygrał walkę o utrzymanie status quo, ale cena jaką zapłaciła organizacja była ogromna, ponieważ utraciła całą subwencję na szkolnictwo polskich uchodźców przekazywaną przez rząd krajowy Nadrenii Północnej – Westfalii. Niestety od tamtego czasu, mimo wielu starań, nie udało się Odrobnemu odbudować siły ZPU. Chociaż udało mu się wyjść z twarzą przed działaczami i członkami organizacji, secesja Dominika Marcola podważyła jego autorytet w kręgach rządowych w Bonn. Kryzys w łonie ZPU nie zastopował jego ambicji i nadal pochłaniały go sprawy związane z odszkodowaniami niemieckimi dla byłych kacetowców. Wraz z mecenasem Mieczysławem Chmielewskim udało mu się doprowadzić do uchwalenia małego i dużego budżetu Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców na odszkodowania. Do składania wniosków zachęcał również byłych współwięźniów, którzy mieszkali w PRL. Nie wzbraniał się przed kontaktami ze środowiskami związanymi z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą (PZPR).

Po zakończonej secesji prezes Kazimierz Odrobny zdawał sobie sprawę z tego, że bez środków na dalszą działalność zarząd główny ZPU nie będzie mógł funkcjonować. Z początkiem lat 70-tych, aby przełamać trudny czas, zainicjował konfederację pomiędzy Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów, ZPU a Związkiem Polaków w Niemczech „Rodło”. Mimo nawiązania trójstronnej współpracy sojusz organizacyjny nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Co raz częściej działacze ZPU zwracali prezesowi uwagę na zaniedbania organizacyjne. On sam, mimo pomocy w organizowaniu pracy sekretariatu w Velbert, nie był wstanie objąć wszystkich pól aktywności zarządu głównego. Wiele spraw odkładał na dalszy plan a inne zupełnie pomijał. W ten sposób rosły zaległości, których z końcem lat 70-tych nie mógł już rozwiązać. Od końca lat 60-tych nie organizował zebrań Rady w przewidzianych terminach, na których delegaci mogliby przeprowadzić wybory nowych władz. Oficjalnym powodem tego stanu rzeczy był brak środków na sfinansowanie zebrań Rady. Aby ratować sytuację i kontynuować pracę zarządu głównego asygnował własne środki na wydawanie Biuletynu ZPU, który ukazywał się w środowisku polskich uchodźców.

Lata 70-te przyniosły nowe wyzwania w tym wymianę generacyjną najbliższych współpracowników. Odeszli Czesław Brunner, Leopold Sanicki, dr Tadeusz Zgaiński, dr Henryk Bogdański, Jan Feldt i wielu innych związanych z aktywnością organizacyjną w SN-ie i ZPU, którzy wspierali politykę Kazimierza Odrobnego. Na ich miejsce nie było jednak nowych kandydatów. Aby zachować pełną kontrolę nad organizacją wyznaczał do władz nowych członków z młodszej generacji albo takich, z którymi łączyły go wspólne poglądy. Mimo znacznej kontroli nad działalnością ZPU nie udało mu się powstrzymać członków przed wyjazdami do PRL. Przez cały czas swojej prezesury uważał, że polscy uchodźcy polityczni nie powinni podróżować do kraju, z którego uciekli lub nie chcieli wracać. Być może te poglądy wynikały z jego osobistej sytuacji, ponieważ nigdy po zakończenia wojny nie zdecydował się na podróż do Polski. Mimo prób zachęty do powrotu ze strony jednego z braci, który przebywał w Velbert, nie podjął takiej decyzji. Oczywiście dopuszczał w swoich myślach możliwość powrotu do PRL, ale miał w pamięci „legendę” rozpowszechnianą w RFN o porwaniach ludzi powracających do kraju. Niezależnie od tego zawsze chętnie podejmował w swoim mieszkaniu rodzinę i znajomych, którzy chcieli go odwiedzić. Szczególnie dobre relacje utrzymywał do ostatnich swoich dni z Izabelą Ziębą – siostrą Zofii Odrobnej, z którą korespondował do początku lat 80-tych.

W drugiej połowie lat 70-tych spotkania zarządu głównego ZPU były już tylko pewną próbą kontynuowania działalności z lat ubiegłych. Zarzucano prezesowi, że nie wykonywał postanowień statutu a sama organizacja potrzebowała szybkich zmian w kierownictwie oraz „nowej” siły w postaci kolejnych członków. Niestety Odrobny był przeciwny szerszemu angażowaniu „nowych” uchodźców z PRL, ponieważ uważał, że ZPU tworzyli przede wszystkim przedstawicieli uchodźctwa wojennego. Pod jego kierownictwem ZPU traciło kolejnych członków oraz likwidowano kolejne Ogniska. Zbliżały się obchody 25-lecia istnienia ZPU. Był to doskonały moment na podsumowanie działalności organizacji. Niestety prezes odwlekał kolejne plany uroczystych obchodów, których ostatecznie nie udało się zrealizować. Ograniczył się jedynie do opublikowania w Biuletynie ZPU własnych wspomnień z ponad dwudziestoletniej działalności wskazując w nich najważniejsze osiągnięcia. W 1975 r. wziął jeszcze udział w konferencji „Polonia Jutra”, na której odczytał referat poświęcony sytuacji polskich uchodźców, ale pozostawał on bez większego znaczenia dla jego aktywności. Niezależnie od ZPU w końcu lat 70-tych ograniczył się już tylko do uczestnictwa w międzynarodowych gremiach (wybrano go prezesem ZAF) oraz kierowania działalnością upadających struktur endecji w RFN. W 1979 r. podczas specjalnej pielgrzymki Polaków z RFN do Rzymu uczestniczył w audiencji Papieża Jana Pawła II. Z początkiem lat 80-tych nie był już wstanie kierować ZPU, ale nadal czuł się na siłach i udzielał wywiadów niemieckiej prasie w sprawach ważnych dla polskich uchodźców oraz w sprawach związanych z odszkodowaniami niemieckimi dla byłych kacetowców.

Kazimierz Odrobny zmarł w dniu 13 września 1981 r. w Velbert pozostawiając organizację na skraju upadku z nierozwiązanymi problemami i wewnętrznymi sporami młodego i starszego pokolenia, zwolennikami polityki Odrobnego i jego przeciwnikami, uzurpatorami i przeciwnikami zawłaszczania organizacji. Nie wyznaczył po sobie żadnego następcy. Jego pogrzebem zajął się były sekretarz ZPU – Witold Szwabowicz i jednocześnie mieszkaniec tej samej kamienicy przy Höferstrasse 58 w Velbert. Sytuacja organizacji była na tyle tragiczna, że Szwabowicz zmuszony był zaciągnąć zobowiązanie w banku, aby pokryć część opłat za pochówek a drugą część środków pobrał bez wiedzy członków zarządu głównego z kasy ZPU. Msza żałobna odbyła się w dniu 21 września 1981 r. w kościele St. Maria Rosenkranz-Kirche w Düsseldorf-Wersten a ceremonia pogrzebowa odbyła się na cmentarzu Düsseldorf-Eller przy Werstener Feld 203. Kazimierza Odrobnego pochowano najprawdopodobniej obok żony Zofii. Nie posiadał potomstwa.

Łukasz Wolak

Artykuł pochodzi ze strony https://www.porta-polonica.de/pl/atlas-miejsc-pami%C4%99ci/kazimierz-odrobny?page=1#body-top

Artykuł o żonie Kazimierza Odrobnego – „Zofia Odrobna (1917–1960) – matka «zagubionych» dzieci” https://www.porta-polonica.de/pl/atlas-miejsc-pami%C4%99ci/zofia-odrobna

ŹRÓDŁA:

Archiwalia:

Materiały z zasobu Pracowni Badań nad Polską Emigracją w Niemczech po 1945 r. w Instytucie Historycznym UWr

materiały z zasobu Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie

materiały z zasobu Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej

materiały ze zbiorów International Tracing Service (ITS) Arolsen

materiały ze zbiorów prywatnych Moniki Zapałowskiej

materiały ze zbiorów prywatnych Łukasza Wolaka

baza archiwalna: http://szukajwarchiwach.pl [Kazimierz Odrobny]

Literatura:

Biografia byłych więźniów politycznych niemieckich obozów koncentracyjnych, komitet wykonawczy dr Antoni Gładysz, Andrzej Szymerski, Philadelphia 1974, s. 175–176.

Hładkiewicz W., Emigracyjne dylematy. Działalność Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Niemczech w: Kręgu idei, polityki i wojska. Studia ofiarowane Profesorowi Januszowi Farysiowi w siedemdziesiątą rocznice urodzin, red. T. Sikorski, H. Walczak, A. Wątor, Szczecin 2009, s. 425–436.

Hładkiewicz W., Meandry polityki. Życie polityczne emigracji polskiej w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec 19451949. Liderzy – organizacje – poglądy, Zielona Góra 2011, s. 153.

Jędrzejczak W. A., W polskiej szkole DP w Niemczech po drugiej wojnie światowej: wspomnienia ucznia z lat 19451949, Archiwum Emigracji: studia, szkice, dokumenty 3, 2000, s. 278–284.

Łakomy A., Katalog książek dipisowskich w zbiorach Gabinetu Książki i Prasy Polskiej w Niemczech w PIN-Instytucie Śląskim w Opolu, Katowice-Opole 2008, s. 10, 22 [.pdf]

Ocaleni z Mauthausen. Relacje polskich więźniów obozów nazistowskich systemu Mauthausen-Gusen,pod red. Agnieszki Knyt, Warszawa 2010, s. 237, 243–244, 263,305.

Reich A., Nieznany front zimnej wojny. Tajny program dystrybucji książek za żelazną kurtyną, Warszawa 2015 (pod red. Małgorzaty Chomy-Jusińskiej).

Ruchniewicz K., Polskie zabiegi o odszkodowania niemieckie w latach 1944/451975, Wrocław 2007, s.70–71.

Wolak Ł., Działacze Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Niemczech w materiałach organów bezpieczeństwa PRL w latach 19451970, Letnia Szkoła Historii Najnowszej 2010. Referaty, pod red. Natalii Jarskiej i Tomasza Kozłowskiego, wstęp Łukasz Kamiński, Warszawa 2011, s. 142–152.

Wolak Ł., Pierwsze trudne lata działalności. Zjednoczenie Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec w latach 19511954, Zimowa Szkoła Historii Najnowszej 2012. Referaty, pod red. Łukasza Kamińskiego i Grzegorza Wołka, Warszawa 2012, s. 141–153.

Wolak Ł., Zjednoczenie Polskich Uchodźców wobec emigracji solidarnościowej w latach 19811989, Świat wobec solidarności, pod red. Pawła Jaworskiego i Łukasza Kamińskiego, Warszawa 2013, s. 703–717.

Wolak Ł., Życie, które uczy – Kazimierz Odrobny, [niemcy-online.pl], s.1 (link: http://www.niemcy-online.pl/inne/edukacja/zycie-ktore-uczy-kazimierz-odrobny-787)

Von den Sowjets liquidiert Bereits 17 Katyn-Denkmäler in der freien Welt vorhanden, Das Ostpreußenblatt, Folge 11 z 14 III 1981 r., s. 5

Strony internetowe:

Blog o polskich uchodźcach w Niemczech:

Wolak Ł., Kazimierz Odrobny. Odpryski z życia działacza emigracyjnego cz. 1http://uchodzcywniemczech.pl/kazimierz-odrobny_czesc_1/

Wolak Ł., Kazimierz Odrobny. Odpryski z życia działacza emigracyjnego cz. 2http://uchodzcywniemczech.pl/kazimierz-odrobny-a-sluzba-bezpieczenstwa-prl/

Archiwum Korporacyjne:

K! Gedania Posnaniensis [poz. 59]: http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/poznan/k-gedania-posnaniensis/

Dr Łukasz Wolak jest autorem Leksykonu działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (1951–1993), Wrocław 2018, 17,5 x 24 cm, 444 s., okładka twarda – http://www.atut.ig.pl/?1404,leksykon-dzialaczy-zjednoczenia-polskich-uchodzcow-w-republice-federalnej-niemiec-(1951%E2%80%931993)

Kopiowanie, modyfikowanie, publikacja oraz dystrybucja całości lub części artykułu bez uprzedniej zgody właściciela – są zabronione.