Mieczysław Lewandowski
Wspomnienie [z 1997 r.]. W stulecie urodzin i 19. rocznicę śmierci
Nasz Ojciec urodził się 19 grudnia 1897 r. we Wronkach, w Poznańskiem. Był synem Antoniego i Teodozji z Kurowskich. Ożenił się z Barbarą Pawlakówną. Z tego małżeństwa urodziły się trzy córki. Doczekał pięciorga wnucząt. Przeżył 81 lat.
Jego życie wypełnione było przede wszystkim pracą pedagogiczną. Traktował ją jako posłannictwo. Kiedy szedł codziennie do pracy, mówił: „idę do służby”. I tak było. Od początku do końca służył wychowaniu i kształceniu młodzieży. Uczył matematyki, ale również śpiewu. Był muzycznie utalentowany. Grał na fortepianie, skrzypcach, fisharmonii. Śpiewał.
Pracę nauczycielską, po uzyskaniu dyplomu seminarium nauczycielskiego w Poznaniu, rozpoczął w 1920 r. w Świątkowie w powiecie żnińskim. W 1926 r. przeniósł się do Rawicza, gdzie obok pracy zawodowej prowadził ożywioną działalność społeczną i był dyrygentem chórów Okręgu Śpiewaczego. W 1929 r. wystąpił ze swym chórem na Wszechsłowiańskim Zjeździe Śpiewaczym w Poznaniu.
W 1930 r. został kierownikiem szkoły powszechnej im. Jana Kasprowicza w Szymborzu. Tu urodziły się dwie córki. Rodzice nasi zaprzyjaźnili się z panią Roliradową, siostra Kasprowicza. W 1932 r. kolejna przeprowadzka – do Mątew k. Inowrocławia. Jest kierownikiem szkoły powszechnej nr 9. Rodzi się trzecia córka. Mieszkamy w starej szkole. Ojciec marzy o nowej. Jest inicjatorem budowy nowoczesnego budynku szkolnego. Swoje marzenie może zrealizować dopiero po wojnie.
Ojciec od najmłodszych lat walczył o wolność i niepodległość. Na przełomie lat 1906–07 był uczestnikiem strajku szkolnego we Wronkach; w 1916 i 1918 r. – żołnierzem I wojny światowej, w 1918 r. brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, w 1920 – w armii gen. Hallera, w 1939 r. – w kampanii wrześniowej jako dowódca kompanii ckm w randze porucznika. Walczył w bitwie nad Bzurą, był ranny. Po klęsce internowany przez Niemców, uciekł z kilkoma oficerami i wrócił do domu.
Jest koniec listopada 1939 r. w Inowrocław-Mątwy. Trzecia nad ranem. Walenie kolbami do drzwi. Chyba po Tatusia. Ale nie. Okazuje się, że po całą rodzinę. W ciągu 15 minut trzeba opuścić dom rodzinny. Kilka dni w wagonach donikąd. Stacja Starachowice i pięć lat w Generalnej Guberni. Przez pierwsze dwa-trzy lata była czynna polska szkoła, w której matematyki uczył Ojciec. Po jej zamknięciu pracował na bocznicy kolejowej w fabryce samolotów Stahlwerke. I tu kontynuował działalność konspiracyjną prowadzoną od początku wojny. W styczniu 1945 r. Niemcy zaczęli likwidować fabrykę. Żeby zachować pozory, zebrano w hali wszystkich robotników i poinformowano o konieczności wyjazdu. Zdrowi pojadą do Braunschweigu, chorzy zostaną zwolnieni. Oczywiście według lekarza wszyscy byli zdrowi i przeszli do stojących na bocznicy wagonów. W hali pozostał lekarz w randze kapitana SS i nasz Ojciec, który był tłumaczem. Niemiec rozkazał, żeby poszedł wraz z innymi. W tym momencie Ojciec, nie mając nic do stracenia, zasalutował do odkrytej głowy i powiedział: „Ja jako oficer Wojska Polskiego proszę pana jako oficera wojska niemieckiego o zwolnienie mnie z transportu”. Sekundy grozy, kapitan sięga po pistolet, chwilę się zastanawia. „Jest pan wolny”. Wtedy nasz Ojciec uratował dziewięciu z wagonu. Szukał ich potem przez całe życie. Żaden się nie odezwał. Po wyzwoleniu 17 stycznia 1945 r. przekazał polskim władzom maszyny biurowe i wiele innych zabezpieczonych przedmiotów.
A potem, w lutym czy marcu, szedł pieszo przez dwa tygodnie ze Starachowic do Mątew, do swojej szkoły. W kwietniu wraz z mamą i babcią wróciłyśmy do domu specjalnym wagonem towarowym. A Ojciec realizował swoje marzenia – budował szkołę nr 9 w Mątwach. Chodził „do służby”… Kierował akcją walki z analfabetyzmem, był kierownikiem Uniwersytetu Powszechnego, ławnikiem sądu powiatowego, inspektorem społecznym, opiekunem drużyn harcerskich.
Zasługi Ojca zostały docenione w rocznicę Powstania Wielkopolskiego i wyswobodzenia Inowrocławia w 1919 r., otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a ponadto Wielkopolski Krzyż Powstańczy, Medal Zwycięstwa i Wolności oraz wiele innych.
Po przejściu na emeryturę w 1963 r. pracował w bibliotece. Spotykał się z młodzieżą, opowiadał o swych przeżyciach, dzielił się doświadczeniem. Zawsze życzliwy, uśmiechnięty, pełen pogody ducha i dowcipu, kochający najbliższych. Tak został w naszej pamięci.
Córki Krystyna, Lucyna, Maria
Muzeum Ziemi Wronieckiej składa podziękowanie pani Lucynie Barcz za zgodę na umieszczenie powyższego wspomnienia o Jej ojcu, które dotychczas ukazało się na łamach „Gazety Stołecznej” w styczniu 1997 r.
Polecamy także specjalny numer gazetki szkolnej „Mątwa” (z 13 kwietnia 2011 r.) wydanej z okazji odsłonięcia tablicy M. Lewandowskiego w Szkole Podstawowej nr 9 w Inowrocławiu. Całość jest dostępna na stronie pod tym linkiem: https://issuu.com/sp9ino/docs/matwa-lewandowski
Przygotował Piotr Pojasek. Wronki, czerwiec 2018 r.
Kopiowanie, modyfikowanie, publikacja oraz dystrybucja całości lub części artykułu bez uprzedniej zgody właściciela – są zabronione.