W ślad za wcześniejszym artykułem, który publikowałem na stronie internetowej naszego muzeum oraz w „Gońcu Ziemi Wronieckiej”, chciałbym przybliżyć więcej szczegółów, które uzyskałem od pana Ryszarda Bączyka, syna Franciszka Bączyka.
W roku 1923 rodzina Bączyków przybyła z Poznania i zakupiła we Wronkach budynek przy dzisiejszej ulicy Poznańskiej 6, na parterze którego prowadzili sklep „Bławaty i towary krótkie”. W roku 1934 Franciszek Bączyk został królem kurkowym, a w roku 1937 sprowadził z Berlina projektor kinowy do odtwarzania filmów niemych na taśmach filmowych szerokości 35 mm. Jako źródło światła był tu wykorzystany łuk elektryczny, który powstawał pomiędzy dwoma węglowymi elektrodami. Było to bardzo kłopotliwe rozwiązanie, gdyż często taśmy przepalały się i na poczekaniu były natychmiast klejone, skutkowało to oczywiście przerwami w projekcji. W tamtym czasie we Wronkach pokazywano nieme filmy i dla dodania namiastki dźwięku pod ekranem ustawione było pianino, gdzie pani Prakseda Piasek (organistka z klasztoru) grając na żywo, dopasowywała muzykę do sytuacji na ekranie.
W roku 1938 F. Bączyk dokupił w Berlinie przystawkę, która umożliwiała oglądanie filmów dźwiękowych. Bilety na seans sprzedawała na piętrze przy pierwszym wejściu na salę kinową żona pana Bączyka. Sala kinowa posiadała również drugie wejście (awaryjne?) od strony północnej. Pomieszczenie to było ogrzewane dużym piecem kaflowym.
We wrześniu 1939 roku po wkroczeniu wojsk niemieckich Bączykowie zostali wysiedleni, na szczęście niedaleko ‒ do budynku numer 3 przy obecnej ulicy Powstańców Wlkp. Na ich miejsce wprowadził się Niemiec o nazwisku Cholicki, który dalej prowadził sklep na parterze zatrudniając F. Bączyka. Po około roku pan Bączyk został zatrudniony przy produkcji drewnianych skrzynek na amunicję na terenie późniejszej meblarni. Brał również udział przy wykopach, które okupanci budowali w okolicy Wronek.
A co z kinem? Od samego początku okupanci przejęli kino w sali Koczorowskiego, a panu Bączykowi wręczyli pokwitowanie(!) za projektor. W tym czasie obsługę kina stanowił wyłącznie niemiecki personel. Żyją jeszcze świadkowie, którzy bywali na tamtych seansach. Miało to zawsze miejsce w godzinach wczesnopopołudniowych, gdy Niemcy z lubością demonstrowali filmy propagandowe „Die Deutsche Wochenschau” (Niemiecki Przegląd Tygodniowy). Z relacji żyjących uczestników dowiadujemy się, że „przed seansem Niemcy wpuszczali nas bramą od dzisiejszej ulicy Zwycięzców 1, zajmowaliśmy pierwszy rząd. Seans był bezpłatny”.
Po opuszczeniu Wronek, Niemcy pozostawili projektor w sali Koczorowskiego, dzięki czemu pan Bączyk mógł dalej prowadzić działalność jako kierownik kina. Wyświetlane były wówczas takie filmy jak: „Flip i Flap”, „Pat i Pataszon”, „Jak hartowała się stal”, „Świat się śmieje”, „Bajki rosyjskie”, a także filmy przyrodnicze. Frekwencja była duża i często dostawiano krzesła. W lutym 1946 roku nowe władze zabrały sprzęt projekcyjny do więziennej przystani wioślarskiej „Temida” ‒ tym razem nie wystawiono żadnego pokwitowania(!). Opowiadał mi starszy brat, że pokazywano tam m.in. film „Iwan Groźny” w reżyserii Siergieja Eisensteina.
Należy wspomnieć, że razem z panem Bączykiem począwszy od lat 30-tych, a także w okresie powojennym w „Temidzie” operatorem projektora nieprzerwanie był Wacław Bartol, który obsługiwał projektory filmowe również w początkach działalności kina „Gwiazda”. Wacław Bartol był znany wronczanom również jako genialny mechanik w OSP Wronki. Z tamtych lat zachowała się prezentowana tutaj legitymacja służbowa pana Bączyka, a także zdjęcie uczestników szkolenia operatorów kinowych w Poznaniu w roku 1946.
Po zakończeniu działalności kinowej F. Bączyk prowadził kiosk Ruchu we Wronkach przy ul. Poznańskiej 34. Obaj Panowie od roku 1945 byli członkami Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki, Sekcja Pracowników Filmowych i Kinowych w Poznaniu.
Posiadamy informacje, że najwcześniejsze projekcje filmów, a może tylko przeźroczy prezentowane były na początku lat 20-tych w podwórzu posesji przy ul. Poznańskiej 11. Odbywało się to w prostym pomieszczeniu o drewnianej konstrukcji. Seanse ponoć były przeznaczone tylko… dla dorosłych. Nie jest to udokumentowana wiadomość, a oparta jedynie na ustnych przekazach.
Pozwolę sobie nadmienić, że sam też mam skromny udział w historii wronieckiej kinematografii, jako autor filmu „Wronki 1965‒1972 filmowa retrospekcja”, którego projekcja miała miejsce podczas jednej z ostatnich Nocy Muzeów we Wronkach. Obraz został zrealizowany w tradycyjnej technice formatu 2×8 zdigitalizowany przez mojego syna Andrzeja. Oryginał filmu przekazałem do zbiorów naszego muzeum. Fotorelacja z tego wydarzenia znajduje się w serwisie Facebook na profilu Muzeum Ziemi Wronieckiej.
Za pomoc w uzyskaniu informacji do opracowania niniejszego artykułu dziękuję panom: Ryszardowi Bączykowi, Leszkowi Bartolowi, Wiesławowi Michalakowi, Henrykowi Perzowi, Piotrowi Pojaskowi i Tomaszowi Rogozińskiemu.
Józef Grupiński. Wronki, 2021 r.
Kopiowanie, modyfikowanie, publikacja oraz dystrybucja całości lub części artykułu bez uprzedniej zgody właściciela – są zabronione.